Image
Kadr z filmu "Montana"

Stale powielany w kinie motyw powrotu w rodzinne strony posłużył Limor Shmili za pretekst do naszkicowania portretu kobiety, która zamiast trwać w bierności, działa. Lesbijska relacja stanowi w ,,Montanie" nie główny wątek, a szkło powiększające dla patriarchalnych mechanizmów, wciąż pokutujących w izraelskim społeczeństwie.

 

Kiedy umiera jej dziadek, Efi, po wielu latach nieobecności powraca do miejsca urodzenia - miasteczka na izraelskiej prowincji. Bohaterka odwiedza dawno niewidzianych krewnych, od których dzieli ją światopoglądowa przepaść - nic więc dziwnego, że rodzina traktuje ją dość chłodno i nieufnie. Spotkanie z zamężną nauczycielką, której córka - Maya, zdaje się skrywać sekret, zmienia tory wizyty. W czasie, gdy kwitnie romans dwóch kobiet, na jaw wychodzą kolejne występki członków rodziny i jej - niekoniecznie - przyjaciół. 

 

Powrót, jak to często bywa w podobnych ,,Montanie" narracjach, zostaje zdemitologizowany, stając się zamiast ukojenia tęsknoty, aktem rozdrapania ran. W mniejszym stopniu dla bohaterki, której silna, przekorna osobowość, mimo doznanych krzywd daje siłę do stanięcia w opozycji zastanej obłudzie; to rodzina musi skonfrontować się z grzechami, które Efi jak sejsmograf rejestruje, bez oporów wywlekając je na światło dzienne. Okazuje się, że jedynie ona, jako ta obca, może być inicjatorem zmian. Sama z uporem stawia czoła konwenansom, już z początku zagarniając sympatię widza; Limor Shmila, która przed rozpoczęciem kariery reżyserskiej przez dekadę pracowała jako dyrektor castingów po raz kolejny wykorzystała swój instynkt, obsadzając w roli Efi Noe Baron. Wcześniej udało jej się to między innymi przy pracy nad Yoną (2014), gdzie rolę tytułowej legendarnej poetki odegrała ze spektakularną charyzmą wyłoniona przez nią Naomi Levov.

 

Zdaje się zresztą, że od czasów wspomnianej ,,Yony” niewiele się zmieniło w światopoglądowym kontekście. Kiedy Efi, z właściwą sobie lekkością wyznaje wujowi, że jest lesbijką, ten stwierdza ,,Nic dziwnego, że nienawidzisz mężczyzn”. Jej homoseksualność, choć nie piętnowana, w rodzinnych stronach jest traktowana jako przejaw przekory, etap przejściowy na drodze do zamążpójścia, które powinno zaprzątać głowę każdej kobiety. Nawet jej kochanka traktuje relację raczej jako wybryk mimo, że w małżeństwie jest nieszczęśliwa.

 

Bohaterzy debiutującej na wielkim ekranie reżyserki przemawiają wzrokiem i drobnymi gestami; ich słowa są wobec nich niekompatybilne, albo wręcz im przeczą. To właśnie owa gra spojrzeń stanowi najsilniejszy punkt filmu Shmili, ilustrując komunikacyjną niemoc wśród członków rodziny. Lakoniczne, pełne niedopowiedzeń rozmowy między Efi a ciotką czy babcią prowokują do rozważenia własnych relacji, korodujących pod wpływem rozłąki. Również między kochankami pada słów niewiele. Jeśli to love story, jak w jednym z wywiadów określiła film reżyserka, to raczej pozostawiające niedosyt; choć historia początkowo zdaje się zmierzać w tym kierunku, środek ciężkości wkrótce przeniesie się na seksualną traumę, której powieleniu się usiłuje zapobiec Efi. Ilość równoważnych wątków nieco oddala ,,Montanę” od nurtu LGBT - film Shmili to nie romans na miarę ,,Carol” (2015) czy wchodzącego w tym roku na ekrany ,,Nieposłuszeństwa” Sebastiana Lelio, w którym, podobnie jak w filmie Shmili uczucie łączy dwie Żydówki, tyle, że pochodzące z londyńskiej ortodoksyjnej społeczności. Reżyserce, bardziej niż na portretowaniu homoseksualnej relacji, zależy na promowaniu aktywnej postawy bohaterki, która za cel stawia sobie walkę z wygodną bezczynnością. Tak ukierunkowana wrażliwość, podobna głośnym ,,Meduzom” (2007) Shiry Geffen i Etgara Kereta, czyni ,,Montanę” filmem spod gatunku kina kobiet, o feministycznym zabarwieniu.

 

Kolejne seanse Montany odbędą się 2, 3 i 4 Maja w Dużej Sali Małopolskiego Ogrodu Sztuki. Film bierze udział w Konkursie Głównym 11. Festiwalu Netia OFF CAMERA ,,Wytyczanie Drogi”.

 

Magdalena Narewska