Image
fot. kadr z filmu

Przewodniczący Jury Konkursu Głównego, wybitny scenograf, laureat Oscara oraz Nagrody Krytyków Filmowych w Los Angeles. Pracował na planie m.in. Pianisty, Pana Tadeusza oraz Listy Schindlera. O fascynacji kinem Bliskiego Wschodu i poszukiwania odmiennych narracji – Allan Starski.

– Poświęcił Pan sporą część swojego życia sztuce filmowej. Czy zatem kino potrafi jeszcze Pana czymś tak naprawdę zaskoczyć?


Tak i myślę, że to jest właśnie jego największa siła. Zaskakują mnie, przede wszystkim, nowe filmy z zupełnie nowych miejsc. Nie powiem nic oryginalnego, bo już wielu ludzi odkryło na przykład kino irańskie. Byłem ostatnio w jury Festiwalu w Hanoi, w tym jury zasiadał również reżyser irańskiego pochodzenia właśnie, po za tym  miałem na tym festiwalu okazję obejrzeć kilka produkcji z tego kraju. Z resztą, główną nagrodę przyznaliśmy wtedy właśnie filmowi z Iranu. To kino mnie wybitnie interesuje; jego estetyka i pewien rodzaj narracji, który jest odmienny od narracji, do której przywykłem w kinie Zachodnim. Zawsze liczę na to, że jakiś nowy film mnie zaskoczy swą bardziej oryginalną formą, czy nowym spojrzeniem, sposobem montażu… Innym z kolei przykładem może być „Kształt wody”, którego konsekwencja kolorystyczna niesamowicie mnie urzekła i zaskoczyła. Myślę, że z filmami jest jak z dobrymi książkami – człowiek zawsze ma szansę trafić na coś, co dla niego okaże się nowe czy zaskakujące.

– Czy zauważa Pan jakiś wspólny element łączący filmy z Konkursu Głównego? Jest jakaś cecha wyróżniająca niezależne współczesne kino?

W jakimś sensie, niestety, jesteśmy otoczeni tak wieloma dramatycznymi problemami, z którymi boryka się nasza cywilizacja i widzę, że to dominuje we wszystkich filmach, które oglądam. Oczywiście te filmy są ciekawe, intrygujące, potrzebne, ale staram się często pozbyć takiego specyficznego pesymizmu, tej wątpliwości w rozwój nowoczesnego świata, która wręcz dominuje w tych produkcjach.

– Czy mógłby Pan jeszcze podzielić się wrażeniami z wystawy poświęconej panu Andrzejowi Wajdzie, która została zorganizowana w Muzeum Narodowym w Krakowie?

Nie powiem nic odkrywczego, bowiem wszystkim ta wystawa się szalenie podoba i mi również! Jest to wspaniałe wydarzenie, z tym, że dla mnie jest wyjątkowo osobistym doświadczeniem. Bardzo emocjonalnie do niej podszedłem. Wiele z tych filmów prezentowanych w Narodowym, a więc i  epizodów z życia Andrzeja, współdzieliłem z nim i z moją żoną, która robiła przecież kostiumy do jego wielu projektów. My to odbieramy bardzo osobiście. Cieszę się, że ta wystawa powstała, cieszy mnie też, że jest ona tak dobra i taka uczciwie przygotowana bo zgromadzono na niej masę materiałów. Rozmawiałem dziś z współ jurorem, angielskim reżyserem Rogerem Michellem, i był pod dużym wrażeniem wystawy. On oczywiście słyszał o Andrzeju Wajdzie, ale nigdy nie miał możliwości poznania tak dogłębnie, jak wiele rzeczy Andrzejowi udało się w życiu artystycznym osiągnąć. Jest fantastyczne, że ta wystawa tak dużo odkrywa z dorobku Wajdy.

Zofia Wierzcholska