Image
About Endlessness

Wśród rywalizujących w tym roku o statuetkę weneckiego Złotego Lwa, znalazł się również weteran konkursu, Roy Andersson. Jego najnowszy film – „About Endlessness” – utwierdził widownię w przekonaniu, że szwedzki reżyser jest jednym z najbardziej konsekwentnych twórców współczesnego kina.

Na pierwszy rzut oka, spójność twórczości Roya Anderssona wynika przede wszystkim z jednolitego stylu, w jakim realizuje on swoje filmy. Długie, stateczne ujęcia, wyblakłe kolory oraz poszarzałe twarze idą tu ramię w ramię z absurdalnym humorem i przeraźliwym smutkiem. Poszczególne sceny przypominają zdominowane przez bezruch dioramy, z rzadka tylko dynamizowane przez powolne przemieszczanie się aktorów. Pozbawione klasycznej budowy, są raczej zbiorem skeczy, kończących się mniej lub bardziej dosadnymi puentami.

Konsekwencja Szweda objawia się także w tematach, jakie podejmuje. Wytyka współczesnemu światu jego wady, subtelnie wskazuje społeczne problemy, a także ukazuje w krzywym zwierciadle reguły rządzące szwedzkim państwem opiekuńczym. Odmalowuje konkretną wizję ludzkiego losu – która choć niepozbawiona humoru i pewnego przewrotnego piękna – jest pełna szarości i beznadziei. – Życie to tragedia. Nie ma szczęśliwego końca dla żadnego z nas. Wszyscy umieramy. Ale jest w nim dużo komedii oraz pewna bezbronność.... Staram się pokazać, jak to jest być człowiekiem – przyznaje Andersson w wywiadach.

Urodzony w 1943 roku w Göteborgu reżyser, zadebiutował na początku lat 70. filmem „Historia miłosna”, będącym pocztówką z czasów rewolucji obyczajowej. Zainspirowane Czechosłowacką Nową Falą dzieło, skupiające się wokół uczuciowych perypetii młodych bohaterów, zyskało uznanie publiczności i zostało pokazane podczas 20. Festiwalu Filmowego w Berlinie. Sukces nie stał się jednak błogosławieństwem dla reżysera, który z powodu depresji zawiesił swoją karierę. Powrócił dopiero pięć lat później zmiażdżonym przez krytykę filmem „Gillap”, który przyczynił się do zwrotu artysty ku komercyjnym projektom. Co ciekawe, to właśnie w tych przedsięwzięciach – będących reklamami, ale też elementami kampanii społecznych – ujawnił się jego talent i obecny styl. Oglądane po latach spoty reklamowe (dostępne na portalu YouTube) są pełnymi stoickiej zadumy, zabawnymi migawkami z życia, podkreślającymi ironię ludzkiego losu. Na całe szczęście, Roy Andersson powrócił do kina za sprawą filmu „Pieśni z drugiego piętra” (2000), który wraz z kolejnymi tytułami – „Do ciebie człowieku” (2007) i nagrodzonym w Wenecji „Gołębiem, który przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” (2014) – stał się częścią niezwykłej „trylogii ludzkiej”.

Najnowszy film reżysera, „About Endlessness”, utrzymany jest w tym samym stylu, co jego najgłośniejsze dzieła, choć spostrzegawczy widzowie z pewnością zauważą pewne istotne różnice, m.in. zastosowaną po raz pierwszy narrację z offu. Nawet jeśli ten „najbardziej wyrazisty szwedzki reżyser od czasów Bergmana” (jak pisze o nim prasa) nie zgarnie w tym roku złotej weneckiej statuetki, warto zacząć odliczać dni do polskiej premiery „About Endlessness”. Bo nikt, tak jak Andersson, nie oddaje pięknej i ponurej prawdy o naszym codziennym życiu.

Kaja Łuczyńska

Picture author
About Endlessness