Image
fot. kadr z filmu

Rozmowa z May el-Toukhy reżyserką filmu „Queen of Hearts”, który podczas tegorocznej edycji Mastercard OFF CAMERA znalazł się w Konkursie Głównym.

Zofia Wierzcholska: Na początku chciałam zapytać skąd pomysł na taki film?


May el-Toukhy: Chciałam zrobić film o kreacji rodzinnych sekretów. O tym jak powstają i zostają w rodzinie na kilka kolejnych generacji. Inną rzeczą, którą chciałam zbadać jest relacja macochy z przybranym synem, gdyż istnieje tendencja do romantyzowania takich relacji. Zupełnie odmiennie niż w przypadku relacji ojczyma i córki – wtedy wiemy, co myśleć, to jest dla nas złe i chcemy tę osobę osądzać. Jednak gdy chodzi o kobietę jest to bardziej skomplikowane i inaczej się o tym myśli.

To prawda, że zwykle w kinie widzimy relacje mężczyzny i młodszej od niego dziewczyny, tutaj mamy inną perspektywę. Czy miałaś problem ze znalezieniem odtwórczyni głównej roli? Wydaje się ona bardzo trudna.

Trine Dyrholm jest aktorką znaną z tego, że lubi wyzwania oraz trudne, skomplikowane role. Myślę, że ona nawet nie miała wątpliwości czy wziąć udział w tym filmie, czy nie. Ale oczywiście jest to rola z którą ciężko się zidentyfikować, a granie postaci takich postaci na pewno jest dużo cięższe Ale Trine jest bardzo ciekawą artystką i lubi eksplorować świat oczami granych postaci, więc była gotowa na to wyzwanie.

A jak to wyglądało z innymi aktorami, na przykład z odtwórcą roli Gustava?

Gustav Lindh był bardzo młody, gdy go zaangażowaliśmy, dopiero skończył szkołę. To trudne żeby znaleźć dobrego aktora wyglądającego młodo, ale niebędącego dzieckiem. Mi dodatkowo zależało, żeby był to ktoś po studiach aktorskich. Takim początkującym artystom dużo łatwiej jest stworzyć i znieść trudne postaci, są do tego bardziej przygotowani. Oczywiście my też rozmawialiśmy z aktorami o ich rolach, szczególnie przy ciężkich scenach. Czasem jednak musieli dojść do czegoś sami i dlatego zależało nam, żeby w filmie wzięły udział osoby mające już jakieś narzędzia do kreacji takich trudniejszych moralnie postaci.

W twoim filmie upada instytucja rodziny i małżeństwa, czy chcesz przez to powiedzieć, że są one już trochę nieaktualne?

Nie, raczej chciałam po prostu wgłębić się w relacje rodzinne. Czasem dynamika przedstawianych relacji może tworzyć dużo bardziej ogólny wymiar i każdy może to interpretować i odbierać jak chce. Ale dla mnie film bardziej jest o nadużywaniu władzy i uprawnieniach, które przychodzą wraz z tym, czy odpowiedzialności. Co się dzieje z osobą, którą pozbawisz jej prawdy. To są największe tematy, które chciałam zawrzeć w filmie, ponad treścią fabuły.

W Konkursie Głównym znajdują się trzy produkcje pochodzące z krajów Skandynawskich, każdy z tych filmów nieco krytykuje społeczeństwo danego państwa. Czy w związku z takim komentarzem ciężko jest zebrać pieniądze na film?

W Dani twórcy są wspierani przez państwo, które daje wspólne pieniądze na realizacje filmów. Istnieje Duński Instytut Filmowy, który finansuje projekty. Nie mamy też żadnej cenzury, możesz opowiadać historie, które chcesz. Przynajmniej w tym momencie tak to wygląda. Wiem, że są państwa w Europie, w których tak nie jest i artyści są pozbawieni środków. Promuje się opowiadanie historii przystępnych dla każdego widza, gdyż jeśli pokazujesz coś kontrowersyjnego, nie każdy będzie chciał to zobaczyć. Czasem jednak ciężko przed zrobieniem filmu przewidzieć takie rzeczy, więc nie można za bardzo stworzyć konkretnych zasad wokół tego. Ale w Skandynawii sporo o tym teraz dyskutujemy.

Marta Pęcak, Zofia Wierzcholska

 

Picture author
fot. Edyta Dufaj