Image
fot. kadr z filmu

W piąty dzień festiwalu na deskach OFF SCENY wystąpiła Kasia Lins - artystka, która pełnymi garściami czerpie ze świata filmowego. W poniższej rozmowie dzieli się z nami między innymi inspirującymi ją tytułami, ambicjami stworzenia własnej fabuły i skojarzeniami kinowo-muzycznymi.

Twoja ostatnia płyta jest często określana jako eklektyczna i podobno przy tworzeniu muzyki czerpiesz z bardzo wielu źródeł. Przy tym udaje ci się jednak zachować oryginalność. Skąd zatem bierzesz inspiracje w procesie twórczym?

To ogromna masa różnych dziedzin sztuki i gatunków, zarówno muzycznych, jak i filmowych. W zasadzie film jest głównym motywem przewijającym się przy tworzeniu płyty “Wiersz ostatni” i z odzewów, które dostaję też wynika, że jest ona kojarzona właśnie filmowo. Cieszę się, że gramy tutaj, na festiwalu filmowym, bo to jest bardzo bliskie mi środowisko i ważna dla mnie część życia oraz tej płyty. Zazwyczaj moje piosenki powstawały po obejrzeniu jakiegoś filmu albo miały do niego  nawiązywać, bądź też myślałam o nich jako o ścieżce dźwiękowej do konkretnego obrazu. Dlatego tematy filmowe ciągle się u mnie przewijają.

Często można przeczytać opinie, że twoje piosenki kojarzą się z westernami...

Faktycznie było tak, kiedy koncertowaliśmy jeszcze przed wydaniem płyty. Jednak w czasie nagrań nasze koncepcje ulegały zmianom, które od folkowości i pustynnych peryferii zmierzały coraz bardziej w inną, bardziej mroczną stronę.

Słuchając twojej płyty bardzo ciężko jest określić w jakim gatunku tworzysz, w zasadzie każdy utwór można by przyporządkować do innego. Czy to celowy zabieg z twojej strony, nie chcesz być włożona w szufladkę konkretnego gatunku?

To wynika z kilku rzeczy. Jedną z nich jest długi czas powstawania płyty i wszystkie zmiany zachodzące na przestrzeni tego okresu. Emocjonalne, intelektualne, estetyczne, artystyczne. Słychać, że zmieniałam się jako osoba ale też pożeracz różnych dziedzin sztuki, czerpiący z nich odbiorca. I to jest dobre, bo szczere. Drugą kwestią istotną tutaj jest skład, w jakim tworzyłam te piosenki. Komponowałam je z Karolem Łakomcem i Michałem Lange, gdzie każdy z nas wnosił do tej historii swoja, własną narracje. Do tego fakt, ze jako słuchacz przeszłam przez wszystkie gatunki i style oznacza, ze na pewno zahaczałam o różne pola zupełnie nieświadomie. Możliwe, że duży wpływ miało początkowe patrzenie na tę płytę jako na ścieżkę dźwiękową do filmu, która wcale nie musi być jednotorowa, może łączyć różne piosenki, klimaty, emocje. Ostatecznie tak właśnie kojarzy mi się ta płyta: z soundtrackiem, który zmienia się, opada i rośnie jak fabuła filmu.

Skoro filmy ogrywają tak dużą rolę w twojej twórczości zostańmy zatem przy tej kwestii. Czy jest jakiś film szczególny dla ciebie, który zapadł w pamięć wyjątkowo mocno?

Jest mnóstwo takich filmów i ciężko je wszystkie wymienić, a tym bardziej wybrać jeden. Chociaż myśląc o płycie “Wiersz ostatni”, było to “Lost Highway”. Nie jest to bezpośrednie skojarzenie z moją muzyką, ale coś, co przewijało się w mojej głowie w czasie jej tworzenia. Drugim takim filmem była “Dzika droga” Jeana Marca Vallee, po którym z kolei napisałam piosenkę Southern Wind.

Kręcąc teledyski masz możliwość tworzenia mini fabuł, nawet możesz wyżyć się aktorsko. A gdybyś mogła nakręcić swój własny pełnometrażowy film, o czym by on był, w jakim klimacie byłby utrzymany?

Właściwie cały czas myślę o tym, żeby bardziej zaangażować się w dziedzinę filmową. Ciągle się do tego przymierzam, choć na razie to jedynie kiełkująca idea w mojej głowie. Oprócz tematu, kluczowe byłoby dla mnie zbudowanie własnego, osobnego świata. Rzeczywistości, która byłaby tylko moja. Podobnie podchodzę do muzyki.

Do których filmów pasowałyby twoje utwory, mogłyby tworzyć jego ścieżkę dźwiękową?

Właśnie tutaj różnorodność klimatyczna tego albumu raczej uniemożliwia odpowiedzenie konkretnym tytułem. Rożne piosenki podsuwają mi skojarzenia z różnymi filmami. Przykładowo "Hollow Words” najbliżej do Quentina Tarantino, a “Southern Wind” do klimatów amerykańsko-leśno-folkowych

Rozmawiała: Monika Chrzanowska