Image
fot. kadr z filmu

Po raz kolejny Justynie Czarnej, programerce OFF SCENY, udało się zgromadzić na scenie Zet Pe Te imponujący kalejdoskop muzyków - polskich i zagranicznych, doświadczonych, ale i tych, dopiero stawiających pierwsze kroki. W podsumowaniu zestawiamy ze sobą najlepsze momenty tegorocznych koncertów i sylwetki artystów, których z pewnością łatwo nie zapomnimy.

GIRL POWER! 

Kobieca reprezentacja tegorocznej OFF SCENY była naprawdę silna, zwłaszcza, gdy mowa o piekielnie zdolnych dziewczynach z polskiego podwórka. Ich pierwsza reprezentantka, Sabina, to młoda aktorka, która w swoich występach umiejętnie korzysta z teatralnego warsztatu. Z kolei Marcelina, piosenkarka znana między innymi z współpracy z Piotrem Roguckim czy Happysad, w Krakowie zaprezentowała głównie kawałki ze swojej ostatniej, czwartej już płyty “Koniec wakacji”, bardziej żywej i tanecznej niż poprzednie albumy. Nie zabrakło także nostalgicznych brzmień, reprezentujących poprzednie poczynania artystki.

Pierwszego dnia maja scenę Zet Pe Te całkowicie zdominowały kobiece wokale. Weronika Boczek, młoda wokalistka, ale też klarnecistka i autorka tekstów a do niedawna - wolontariuszka Mastercard OFF CAMERY, wymarzyła sobie występ na OFF SCENIE, co udało jej się dwa lata później. Liryczna twórczość Weroniki, pełna niebanalnych tekstów została bardzo ciepło przyjęta przez publiczność. Tego samego wieczoru mogliśmy zobaczyć Kasię Lins, dziewczynę z Poznania, której debiutancka płyta została wydana nie tylko w Polsce, ale i Niemczech i Japonii. Dziś ma już na koncie dwa albumy, nagrane w charakterystycznym stylu, który krytycy określają jako westernowy. “Jeśli przyszliście tutaj w nostalgicznych nastrojach, to postaramy się go podtrzymać” mówiła Kasia i bez wątpienia jej się to udało. Wieczór zwieńczył występ trzech przyjaciółek z Wyvern Lingo. Caoimhe Barry, Karen Cowley i Saoirse Duane, zaczynały swoją karierę od śpiewania chórków u Hoziera; w swojej twórczości wykorzystują doskonale harmonizujące się wokale, które wyjątkowo wybrzmiały w wykonanym a capella utworze “Used”. 

POLSKA NISZA

Tegoroczna OFF SCENA, oprócz silnej reprezentacji kobiecych głosów, rozpostarła przed nami panoramę polskiej alternatywy w męskim wykonaniu. Silna reprezentacja polskiej niszy w składzie: ŻAL, VHS, SWIERNALIS, JAAA! i ROBERT CICHY udowodniła, że polska muzyka alternatywna w żadnym wypadku nie odbiega jakością i innowacyjnością od międzynarodowych wzorców - wręcz przeciwnie, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że je prześciga. 

Robert Cichy zwieńczył tydzień codziennych koncertów OFF SCENY, występując tuż przed estońskimi gwiazdami folk rocka, EWERT AND TWO DRAGONS i, jak zwykle, zaskoczył wszystkich. O doświadczeniu muzycznym Roberta można by opowiadać godzinami - na liście jego muzycznych współpracy widnieją na niej takie nazwiska jak Monika Brodka, Ania Rusowicz,  Ania Dąbrowska czy inna gwiazda OFF SCENY, Marcelina. Umiejętność lawirowania między najróżniejszymi muzycznymi stylami, Robert zaprezentował w całej okazałości podczas piątkowego koncertu, konstruując show przywodzące na myśl górską kolejkę - szybkie, energetyczne utwory wspomagane autotunem podobnym Daft Punk przeplatał wolniejszymi kompozycjami, zdradzającymi wpływy country i folku. 

Swiernalis, podopieczny wytwórni Kayax, nie ustępował Robertowi w zapewnianiu rozrywki publiczności, pomiędzy utworami błyszcząc specyficznym poczuciem humoru. Polski wokalista w swojej twórczości również stara się mieszać najróżniejsze wpływy gatunkowe, czego efektem był eklektyczny koncert, łączący gitarowe solówki cięższych utworów z opartymi na wyrazistych tekstach powolniejszymi kompozycjami. Publiczność OFF SCENY miała szansę zapoznać się z premierowymi utworami Swiernalisa, który w przygotowaniu ma nowy album, ale nie zabrakło też zawiadiackich ,,Dzikich palm”, czy ,,Blizn”, które przyniosły mu największą popularność.

JAAA! bez wątpienia można zakwalifikować do obecnie najważniejszych składów polskiej alternatywy. Przesadą nie będzie stwierdzenie, że ,,Remik” i ,,Bujillo” to albumy - ewenementy na polskim rynku, zarówno ze względu na historię, która łączy je w dyptyk, mogący wkrótce stać się trylogią, jak i niestandardowe podejście do procesu tworzenia, aplikowane przez zespół. Członkowie tercetu, którzy przed jego założeniem współtworzyli między innymi projekty jazzowe, za filar swoich występów uznają improwizację. I tym razem muzycy udowodnili, jakiego dynamizmu nadaje freestyle’owe podejście, dając sugestywny koncert, dopełniony szalonym tańcem Mirona Grzegorkiewicza.

Charakterystyczną cechą zespołu VHS, wyróżniającą go na tle młodych zdolnych polskiej alternatywy, jest trąbka Artura Bobaka, nadająca ich utworom nietypowego sznytu. VHS, którzy doświadczenia nabierali w trasie z Sonbird, zapamiętuje się też przede wszystkim ze względu na oryginalne teksty w oprawie charyzmatycznego wokalu Macieja Rembikowskiego. Zespół wykonał zestaw potencjalnych przebojów, w tym charakterystyczne ,,Bez słów”.

INDIE NEVER DIES!

W repertuarze OFF SCENY znalazły się także prawdziwe rarytasy dla miłośników indie. James Mathé, w świecie muzyki znany pod pseudonimem Barbarossa, oczarował publiczność delikatnym, ciepłym głosem w lirycznych aranżacjach. 

Night Flight, również pochodzący z Wysp Brytyjskich, do muzyki nie podchodzą tak minimalistycznie, jak Barbarossa, ale ich twórczość również oparta jest przede wszystkim na starannym songwritingu.  Łagodne gitarowe brzmienia  w połączeniu z delikatnym wokalem Sama Holmesa z pewnością trafiły do serc fanów takich zespołów jak Fleet Foxes czy The War on Drugs. Członkowie zespołu wyznali nam zresztą, że uwielbiają frontmana drugiego wspomnianego składu, Kurta Vile’a, i to on, wraz z Kevinem Morby i Jeffem Buckleyem, inspiruje ich najbardziej.

Tegoroczną OFF SCENĘ zwieńczył występ zespołu Ewert and The Two Dragons. Estońska grupa zaprezentowała utwory ze swojego najnowszego albumu ,,Hands Around the Moon”, ale nie zabrakło też starszych przebojów. Frontman dzielił się również historiami, stojącymi za poszczególnymi utworami, jak na przykład ballada ,,Jolene”.

Poza wszelką kategorią plasuje się między innymi Mulimba, muzyk z Londynu, wcześniej występujący wraz z grupą HAU;  na OFF SCENIE mogliśmy być świadkami jego premierowych utworów w solowej odsłonie. Mulimba w swój występ włożył całe swoje serce i energię, która udzieliła się wszystkim zebranym, a publiczności dał okazję premierowego wysłuchania jego solowych utworów.

 Ciekawą mieszankę zaprezentował również Endy Yden, czyli Andrzej Strzemżalski, wrocławski artysta łączący w swojej muzyce przebojową nowoczesność jak również klasykę, dostrzegalną w melancholijnych balladach. W utworach Endy’ego majaczą inspiracje późnymi kawałkami Beatlesów czy new wave’owych romantyków z lat 80. Klimat tamtej epoki przywołał w swoich melodiach także CRIMER, czyli Alexander Frei. Szwajcar swoimi rytmicznymi przebojami, w tym najbardziej rozpoznawalnym ,,Brotherlove” skutecznie porwał publiczność do tańca, chwilę później zaskakując autorską interpretacją utworu Cher.

Bez wątpienia krakowska publiczność ufa organizatorom - każdego dnia Zet Pe Te wypełniało się gośćmi, którzy, nawet nie znając wcześniej repertuaru artysty, żywo reagowali na jego występ. OFF SCENA 2019 znów okazała się kopalnią talentów z najróżniejszych stron świata i z pewnością przyczyniła się do powiększenia niejednej streamingowej playlisty. Do zobaczenia za rok!

Monika Chrzanowska
Ania Bruzgielewicz
Magdalena Narewska