Image
fot. kadr z filmu

Z aktorką Katarzyną Figurą rozmawia Marcel Jakubowski.

Katarzyna Figura: A jak długo będziemy mieli to spotkanie?

Marcel Jakubowski: 10 minut.

KF: Dobrze, fantastycznie, bo chcę zdążyć na ten film ‘Słodki koniec dnia’.

O: Spokojnie, zdąży Pani, zamówiłam samochód na za piętnaście.

KF: Dobrze, super. To co, zaczynamy?

MJ: Ja jestem Marcel… nie wiem czy na wywiadach się wita. Wita się?

KF: Bardzo mi miło, Panie Marcelu.

MJ: Zauważyłem, że ostatnio w niektórych latach występowała Pani w jednym filmie, niekiedy w trzech, a czasami nawet w trzech i w serialu. Z czego to wynika? Dostaje Pani więcej ofert, czy są po prostu lata, w których ma Pani więcej energii?

KF: Myślę, że to działa różnie. Przede wszystkim są to propozycje. Bywały takie lata, gdzie nie za bardzo miano na mnie pomysł; myślę, że głównie z tego to wynikało i może dlatego tak dużo nie pracowałam… Coraz częściej mam taki dylemat, że te propozycje, które do mnie trafiają, są nie na miarę tego, co bym chciała akurat teraz po tylu latach, po tylu rolach robić. Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie dałam sobie troszeczkę takiego spokoju. Na co dzień pracuję w Teatrze Wybrzeże i po prostu czekam na coś, co będzie naprawdę odpowiednie. Sama jestem całkiem zaskoczona, bo w tych ostatnich miesiącach nawet odmówiłam kilka ról, w dużym stopniu na rzecz teatru. Miałam bardzo intensywną pracę nad ‘Fedra’ Jean Racine w serii Grzegorza Wiśniewskiego na sopockiej scenie kameralnej, i to terminowo było niemożliwe do pogodzenia. Też nie ukrywam, że te propozycje nie zachwyciły mnie, a jak miałam taką wymówkę, i mogłam poświęcić więcej czasu teatrowi, to wcale nie żałuję, że takich ról nie zrobiłam, bo one były po prostu… no, mało ciekawe. Miałam wrażenie, że moje aktorstwo i moja osoba będą bardziej wspierać te filmy, niż cokolwiek, co będą mogły dać mi te postaci.

MJ: Okej, to może trochę na temat postaci. Chciałem się zapytać o typy postaci jakie Pani dostaje, bo z jednej strony gra Pani role bardzo seksualne, pastiszowe (zazwyczaj w filmie), a z drugiej dramatyczne (zazwyczaj w teatrze).

KF: Nie powiedziałabym tak, uważam, że ten podział jest dla mnie krzywdzący i troszeczkę niewłaściwy. Nie chciałabym, żeby taki przekaz szedł dalej. Szkoda, że ma Pan akurat takie wrażenie, myślę, że jest to bardzo… no jest to krzywdzące, ale nie mówię tego w ten sposób, żeby się żalić. Po prostu myślę, że miałam bardzo dużo dramatycznych ról, również w filmie. Także ról, które potrafią być śmieszno-gorzkie. Są bolesne, ale zarazem potrafią rozśmieszyć i zabawić. Taka formuła mnie najbardziej interesuje. Z tą sensualnością jest tak, że nawet w tych rolach dramatycznych ja mam po prostu taki typ psychofizyczny, że ta sensualność jest bardzo obecna. Nawet jeśli zakładam gorset na potrzeby królowej , czy jakiejś wypalonej osoby w filmie. To ta sensualność jednak wychodzi, bo taka jestem i taką mam osobowość. Oczywiście wszystko jest na miarę wieku. Wiadomo, że niektóre role w większym stopniu wykorzystywały seksualność, i było ich więcej, kiedy byłam młodsza. Prawda?
A z biegiem czasu one mają inny wyraz. Myślę, że to czy robię więcej czy mniej filmów w jednym roku jest tylko i wyłącznie podyktowane tym, jakie propozycję do mnie trafiały. Z biegiem lat to się zmienia. Film przede wszystkim kocha osoby młode i to jest absolutnie naturalne. My chcemy to oglądać na ekranie i też tam jest życie. Postaci dojrzałe zwykle są drugoplanowe, a filmów, gdzie pojawiają się w głównych rolach, nie ma tak dużo jak tych, które opowiadają o młodych ludziach.

MJ: Uważa Pani, że z czasem nastąpiła taka synteza tych Pani ról? Ta sensualność i dramatyczność schodzi się razem?

KF: Tak tak, i to jest fantastyczne.  Ja nie zamierzam uciekać od siebie. Respektuję to, kim jestem. Obserwuję zmiany w sobie i wykorzystuję je. Jestem aktorką, która cały czas pracuje nad swoim organizmem. Nie jestem zawieszona w przeszłości. To nie miałoby sensu, ani używanie tych samych środków wyrazu, ani używanie swojego ciała i mimiki w taki sam sposób. Ja jestem właśnie ciekawa odkrywania kolejnych, wręcz powiedziałbym… niedoskonałości czy rys w tym, co mogę ludziom dać, niż jakiegoś odcinania kuponów, czy powielania jakiegoś obrazka, który już był.

MJ: Mówi Pani, że dostaje role, a czy są takie role, których Pani poszukiwała? Chodzi Pani na castingi na przykład?

KF: Na castingi, bardzo często chodzę. Może nie castingi, tylko bardziej na zdjęcia próbne. Bardzo często chodzi o konfiguracje, prawda? Gram matkę, to muszą się odbyć zdjęcia ze mną i aktorką czy aktorem, którzy mają grać moją córkę czy syna… Reżyser musi zobaczyć, czy jest ta chemia, czy możemy odnaleźć pewne podobieństwo, prawda? Kamera musi to zobaczyć i nie mam nic przeciwko temu. Czasami jest to spotkanie aktorów i już wiadomo, że film w tej konfiguracji nie powstanie. Takie zdjęcia próbne, takie przygotowanie jest bardzo ważne. Jak byłam młodsza, to dużo bardziej poszukiwałam sama dla siebie ról, ale teraz moje życie osobiste jest bardzo intensywne. Teraz przede wszystkim jestem matką, a kiedy moje córki były małe, wymagało to większej ilości mojego czasu. Wtedy ta moja rola matki była nadrzędną, a pracę musiałam zmieścić w pozostałym czasie. Chociaż ostatnio to się trochę zmieniło, Koko ma teraz 16 lat, a Kaszmir 14, i od roku zauważyłam, że mam dużo więcej czasu na poświęcenie się mojej pracy. (Mam) też dużo więcej przestrzeni i energii. Powiem szczerze, że z radością odkrywam i zanurzam się w to, bo rzeczywiście mogę dużo bardziej pogrzebać w sobie i odszukać jakieś nowe możliwości. Nawet sobie zamarzyć, stworzyć sobie postać, którą gdzieś w przyszłości chciałabym zagrać. Jestem w Teatrze Wybrzeże od pięciu lat, dałam tam dziesięć premier. To jest bardzo dużo. Każda rola jest inna, jest coraz bardziej rozwinięta, szczególnie w ostatnim roku. Myślę, może trochę paradoksalnie, że nawet ten teatr, nie tylko mój dorobek filmowy, może mi zapewnić bardzo ciekawe propozycje.

MJ: Dobrze, dziękuję bardzo.

KF: Dobrze, fajnie. Myśli Pan, że będę mogła rzucić na to okiem, autoryzować to, co Pan napisze?

MJ: A jasne, nie będę przekręcał czy coś dopisywał.

KF: To dobrze. Wie pan, panie Marcelu, to jest jeden z najlepszych wywiadów, jakie ktokolwiek ze mną przeprowadził. Pańskie umiejętności rzucają cień na każdego dziennikarza w tym kraju, a to, że ma Pan tak mocny kodeks moralny jeszcze lepiej o Panu świadczy.

MJ: Dziękuję, chociaż wydaje mi się, że trochę Pani przesadza.

KF: Mówiąc o Panu nie można przesadzić.

MJ: Dziękuję.