Image
fot. kadr z filmu

Za sprawą filmu „Lucy in the Sky” Natalie Portman otwiera nowy, kosmiczny etap swojej kariery. Jak poradzi sobie w tej mrocznej opowieści o kobiecie wracającej z gwiazd do ziemskiej codzienności?

Portman niewątpliwie ma duże doświadczenie we wcielaniu się w bohaterki zmagające się z mroczną stroną swojej osobowości. Głośny „Czarny łabędź” (2010) Darrena Aronofsky’ego jest tego zdecydowanie najlepszym przykładem, choć warto wspomnieć także o oczekującym jeszcze na polską premierę „Vox Lux” (2018) Brady’ego Colberta. W tej hipnotyzującej opowieści o współczesnym świecie muzyki rozrywkowej, Natalie Portman wciela się w straumatyzowaną dziewczynę, która przekuwa trudne doświadczenie z przeszłości w wielką karierę. Rozpoznawalność, sława i pieniądze nie idą jednak w parze z osobistym szczęściem – bohaterka nadużywa alkoholu i narkotyków, prowokuje dziennikarzy w czasie wywiadów i nieustannie popada w konflikty z najbliższymi.

Konflikty pojawią się także w życiu Lucy Coli, protagonistki filmu „Lucy in the Sky”, którego zwiastun pojawił się niedawno w sieci. Kobieta jest astronautką, wracającą do domu z kosmicznej misji. Doświadczenie przebywania w przestrzeni pozaziemskiej zmienia diametralnie jej perspektywę, przez co Lucy nie potrafi przystosować się do życia na ziemi. Stopniowo traci kontakt z rzeczywistością, rodziną oraz codziennością i zbliża się do kolegi po fachu, z którym nawiązuje romans. W obsadzie filmu obok Portman pojawili się m.in. Dan Stevens, Jon Hamm, Ellen Burstyn i Zazie Beetz. Reżyserem „Lucy in the Sky” jest debiutant z dużym doświadczeniem serialowym, Noah Hawley, pracujący przy „Fargo” i „Legionie”.

Choć film nie wszedł jeszcze na ekrany kin, zdążył już wywołać niemałe kontrowersje. Astronautka Marsha Ivins, uczestniczka pięciu misji kosmicznych, w artykule dla „Time’a” odniosła się krytycznie do idei produkcji. Jej zdaniem, samo przebywanie w kosmosie nie jest doświadczeniem, które mogłoby wywołać zespół stresu pourazowego i doprowadzić do całkowitej zmiany podejścia do rzeczywistości. To praca jak każda inna, wykonywana przez profesjonalistów, którzy wbrew hollywoodzkim sugestiom wcale nie tracą zmysłów podczas długiego pobytu na stacjach kosmicznych.

Kontrowersje może wzbudzić także jeszcze jeden aspekt filmu – i nie chodzi tu bynajmniej o tytuł, który zmienił się dość niespodziewanie z „Pale Blue Dot” na słowa zaczerpnięte z piosenki The Beatles „Lucy in the Sky with Diamonts”. Dzieło Noaha Hawleya jest inspirowane prawdziwą historią astronautki Lisy Nowak z 2007 roku, która zazdrosna o byłego kochanka, próbowała porwać jego aktualną partnerkę. Niewykluczone, że zainteresowanie, jakie „Lucy in the Sky” budzi nawet przed swoją oficjalną premierą przyćmi sam film, niezależnie od jego jakości.

Kaja Łuczyńska