Image
fot. kadr z filmu

Po niedzielnym pokazie filmu „Krew Boga” widzowie mieli okazję uczestniczyć w sesji Q&A z udziałem twórców filmu: reżyserem, Bartoszem Konopką, oraz odtwórcą głównej roli, Krzysztofem Pieczyńskim. Spotkanie poprowadziła Kaja Klimek.

Dzieło Konopki, opowiadające o próbie chrystianizacji żyjącego z dala od cywilizacji pogańskiego plemienia, wzbudziło w widzach żywe emocje, a ze strony publiczności padło wiele pytań o realizację filmu oraz jego przesłanie. Zarówno Konopka, jak i Pieczyński wyznali, że oglądając ten film po raz kolejny po kilkumiesięcznej przerwie, również wyjątkowo mocno go przeżyli, patrząc na niego z nowej perspektywy. Aktor stwierdził ponadto, że praca nad „Krwią Boga” naznaczyła ich jako twórców i trudno będzie o niej zapomnieć. „Wydaje mi się, że film można traktować jak żonę – jeśli się ją kocha, to do końca życia. I z takim filmem jest tak samo” – dodawał Pieczyński.

Goście opowiadali również o długiej drodze, którą razem przeszli, pracując nad filmem przez wiele lat. Pieczyński wspominał między innymi trudne warunki atmosferyczne na planie, które wyjątkowo zbliżyły do siebie członków ekipy, oraz wymagające skupienia wyzwania, które stawiała przed nim praca nad „Krwią Boga”. „Każdy artysta to rozumie, (chciałem – przyp. red.) żebym ja mógł sam siebie zaskoczyć i w tym filmie się to wydarzyło, pewnie dlatego nigdy go nie zapomnę” – przyznawał aktor.

Natomiast Konopka opowiedział publiczności o trwającym niemal siedem lat procesie twórczym, który doprowadził do powstania jego dzieła. Reżyser zdradził też, jakie zmiany zaszły w jego własnym podejściu do tego projektu, który początkowo zrodził się z chęci opowiadania obrazem i symbolami, a z czasem stał się niemal poszukiwaniem innego wymiaru, pytaniem o „coś więcej”. „Myślę, że ten film musiał rodzić się w bólach tyle lat, bo my dojrzewaliśmy razem z nim” – mówił reżyser – „Dzisiaj myślę, że była jakaś niewidzialna ręka, która mnie pchała do tego filmu”.

Reżyser zdradził również kulisy powstawania warstwy językowej filmu, w którym przedstawiciele plemienia porozumiewają się w niezrozumiałym dla widza narzeczu. Od początku zakładano bowiem, że rozmowy pogan nie będą tłumaczone, ponieważ dla Konopki ważne było oddanie wrażeń osoby z zewnątrz, wkraczającej w obcą społeczność. Żmudne poszukiwania odpowiedniego języka zaprowadziły twórców do staropruskiego, którym do dzisiaj włada zaledwie około trzydziestu osób. Pozwolił on osiągnąć wrażenie odpowiedniej uniwersalności, do której dążył Konopka, nie chcąc osadzać filmu w konkretnym miejscu i czasie.

Dla procesu powstawania filmu ważna byłą również praca zespołowa, pomagająca w trudnym balansowaniu między elementami historycznymi i fikcyjnymi. Reżyser opowiedział o warsztatach i improwizacjach, przygotowanych przez choreografkę Izabelę Chlewińską, których efekty widzowie mogli podziwiać na ekranie. Krzysztof Pieczyński wspominał natomiast bazujący na odmiennych światopoglądach „pojedynek” z wcielającym się w rolę szamana Olivierem De Sagazanem, francuskim artystą–performerem. Również Konopka zapamiętał wyjątkowe zaangażowanie De Sagazana, który także na co dzień wierzy w bliski związek z naturą.

Omawiając przesłanie filmu reżyser przyznał, że od początku ważnym elementem filmu była dla niego opowieść „o słowach, które kłamią albo manipulują (...) i o niemej obecności, którą znamy też z Chrystusa, o zupełnie innym oddziaływaniu, o nieużywaniu ideologii, nieużywaniu słów”. Kaja Klimek dodała, że znaczący w tym kontekście jest również angielski tytuł filmu - „The Mute” („Niemy”).

Zapytany, czy od teraz można spodziewać się w jego twórczości głównie filmów dziejących się w przeszłości, Konopka zaprzeczył, mówiąc: „różne rzeczy mnie ciekawią i tak nie kalkuluję, bardziej idę za tym, co tam w sercu zagra”. Swoją myśl powtórzył już pod koniec spotkania, mówiąc o krytyce Kościoła i podkreślając: „Ten kostium i wyprawa w średniowiecze jest także po to, żeby opowiedzieć rzecz bardziej uniwersalną i symboliczną”. Pieczyński zauważył natomiast, że bardzo ważne było ogólne zagadnienie duchowości, nie tylko tej chrześcijańskiej, ale również tej pierwotnej, należącej do naszych przodków.

Po oficjalnym zakończeniu spotkania twórcy jeszcze długo rozmawiali z widzami o emocjach, które wzbudziła w nich "Krew Boga".

Małgorzata Mączko