Lou i Chantal są najlepszymi przyjaciółkami. Obie mają już dość niewielkiego miasteczka, w którym przyszło im mieszkać, i chcą jak najszybciej zamienić je na odległy Nowy Jork. Ich plany, buntownicza natura, ale i pewność siebie w miejscu, gdzie nikt nie wychodzi poza obowiązujące status quo, nie wszystkim się jednak podobają. Bohaterki bardzo szybko przekonają się, że przełamanie społecznego porządku wymagało będzie od nich  siły, uporu i determinacji. Zwłaszcza w kontekście wydarzeń, do jakich dojdzie podczas imprezy, w noc poprzedzającą planowany wyjazd. Jedynym sposobem, by stawić czoła wszelkim przeciwnościom losu, jest trzymanie się razem. Pełnometrażowy debiut kanadyjskiej reżyserki Jasmin Mozaffari w sposobie budowania narracji i spojrzenia na rzeczywistość przypomina nieco kino Andrei Arnold. W Firecrackers widać podobną energię, intensywność co chociażby w głośnym American Honey. Wrażenie robi też to, w jaki sposób Mozaffari prowadzi swoje aktorki, wcielające się w główne role Michaelę Kurimsky i Karenę Evans.