Robert Pattinson ma przed sobą trudne zadanie jako aktor. Dla wielu odbiorców wciąż pozostaje gładkim wampirem ze „Zmierzchu”, który nie ma do zaoferowania nic poza pochmurnym spojrzeniem. Żeby pokazać widzom, na co go stać, Pattinson wstąpił na krętą ścieżkę eksperymentu. Ich efektem będą między innymi role w „The Lighthouse” Roberta Eggersa czy nowa interpretacja historii o Batmanie.
Jak przypomina magazyn „Variety”, po roli w „Zmierzchu” Pattinson wzbudzał histerię podobną do tej wywoływanej przez Leonardo DiCaprio po pamiętnym występie w „Titanicu” (1997) Jamesa Camerona. Pattinson najwyraźniej miał też dość sławy wynikającej z grania w blockbusterach i skręcił w inną ścieżkę kariery. Fani aktora mogli oglądać go w kinie bardziej niezależnym: u Davida Cronenberga („Mapy gwiazd” z 2014 roku czy „Cosmopolis” z 2012), Jamesa Graya („Zaginione miasto Z” z 2016 r.) czy Claire Denis („High Life”, które miało premierę niedawno, w 2018 r.). Role w kinie indie sprawiły, że Pattinson nie musiał aż tak bardzo zważać na reakcje fanów i mógł skoncentrować się na budowaniu postaci.
Najnowsze role w dorobku aktora pokazują, że zamierza kontynuować rozwój takiej kariery, jaką zaplanował po wyzwoleniu się ze ściśle określonych ram aktora kina popularnego. Niebawem zobaczymy Pattinsona w dramacie historycznym „Król” (2019) obok Timothée Chalameta, kolejnego niezwykle interesującego aktora, który z uwagą wybiera kolejne role. Nie tylko wielbiciele Pattinsona czekają na „The Lighthouse” (2019), gdzie młody aktor wystąpi razem z Willemem Dafoe. Film wyreżyserował Robert Eggers odpowiedzialny również za pracującą na miano kultowej, „Czarownicy” (2015).
Przełamaniem prostej ścieżki wiodącej do kina indie, jest przyjęcie przez Pattinsona roli w Batmanie (2021) reżyserowanym przez Matta Reevesa, odpowiedzialnego m.in. za „Wojnę o Planetę Małp” (2017), a także za scenariusz do „Cloverfield Lane 10” (2016). Na razie nie wiadomo, czego można się spodziewać po kolejnej produkcji opowiadającej o Człowieku-Nietoperzu. Niektórzy fani wzdychają ciężko – po co kolejna interpretacja postaci, która wydaje się być na wskroś wyeksploatowana? Być może głód na Batmana podsycają fenomenalne ekranizacje Christophera Nolana, jednakże chętkę na kolejne opowieści z Gotham równie mocno zabijają drętwe filmy z udziałem Bena Affleck'a, kompletnie nie rozumiejącego postaci Batmana.
Fani Batmana nie mają zbyt wygórowanych oczekiwań względem kolejnego odtwórcy tej roli. Po ogłoszeniu, że Pattinson zagra Mrocznego Rycerza, w internecie wylała się na niego fala hejtu. Jednak młody aktor, nauczony doświadczeniem „Zmierzchu”, gdy jego interpretacja romantycznego wampira wzbudziła wiele żartów, nie przejął się tym zbytnio. W wywiadzie dla „Variety” przyznał: - Sądziłem, że reakcje będą jeszcze bardziej jadowite. Poza tym dużo lepiej startować z tak słabej pozycji. Nikt nie ma zbyt wysokich oczekiwań – zaznaczył.
Ciekawość fanów może wzbudzać choćby to, w jaki sposób Pattinson spojrzy na Bruce’a Wayne’a. Aktor od dawna chciał wcielić się w Batmana. Gdy usłyszał, że Reeves planuje nakręcić film o Człowieku-Nietoperzu, zaraz się z nim skontaktował i prosił o spotkanie – aż do skutku. Pattinson w rozmowie z „Variety” wspomina finałowe części castingu, gdy przymierzył kostium Batmana. - Od razu czuje się przypływ mocy. To zdumiewające, bo proces zakładania na siebie tego kostiumu może być upokarzający. Pięć osób próbuje cię w niego wcisnąć. Ale kiedy już masz go na sobie, myślisz: „czuję się silny” - opisywał młody aktor.
Pytany o to, czy obawia się, że rola Batmana znów przyciągnie w jego stronę nadmierną uwagę oraz hordy paparazzi, Pattinson odpowiada, że już się tego nie boi. Komentuje, że Instagram zdjął duży ciężar z gwiazd – w sieci jest już dostępnych tyle darmowych fotografii celebrytów, że nie muszą się aż tak bardzo obawiać, że ktoś zrobi im zdjęcie z ukrycia. - Już nie płaci się tyle ludziom za to, żeby cię śledzili – mówił aktor. - W sieci jest już tyle moich zdjęć, gdy kupuję Kit Kata w piątkowy wieczór – dodawał.
„Variety” porównuje Pattinsona do Bruca Wayne’a – obydwaj lubią się schować w jaskini, do której nikt inny nie ma dostępu. - Sprawiłem, że bardzo trudno mnie śledzić – przyznawał aktor w rozmowie z magazynem. - Nie opłaca się siedzieć przed moim domem i na mnie czekać. Po prostu wtedy nie wychodzę – mówił.
Joanna Barańska
Źródło: variety.com