Image
fot. kadr z filmu

Czy nam się to podoba, czy nie – dziś są Walentynki. Nie musimy kupować kwiatów ani słodyczy, nie musimy też mieć kogoś, z kim chcemy to święto dzielić. Dzień i tak może być udany. Bo nam, kinomanom, wystarczy dobra, filmowa opowieść o uczuciach.

Nie ograniczajmy się do tego, co oferują teraz kina. Proponuję, żebyśmy poszukali czegoś dla siebie w kilku ostatnich filmowych dekadach. Jak zmieniała się ekranowa miłość na przestrzeni wieku? Dziś nadarza się świetna okazja, żeby to sprawdzić.

Od 2011 do dziś
Kształt wody (2017)
Miłość trafia człowieka w nieoczekiwanych miejscach, na przykład w rządowym laboratorium, gdzie akurat przeprowadza się eksperymenty na znalezionym w Ameryce Południowej stworzeniu. Miłość jest też nieprzewidywalna i kieruje się w stronę owego stworzenia. To historia głuchoniemej Elizy (Sally Jenkins), sprzątaczki w rządowej bazie. „Kształt wody” pokazuje, że warto walczyć o uczucia, nawet jeżeli po drodze ktoś straci palce, razem z ukochanym zaleje się wodą kinową salę i w imię wyższych celów trzeba będzie zjeść bardzo dużo obrzydliwego ciasta.

Moonlight (2016)
Poznajemy Chirona jako drobnego, niepewnego chłopca. Na przestrzeni lat obserwujemy, jak się zmienia. Widzimy, jak rozmowa, pocałunek i akt seksualny dzielony z przyjacielem, Kevinem, wpływa na całe jego życie. Trevante Rhodes, który gra dorosłego Chirona, powiedział: „Myślę, że miłość można opisać skalą od 1 do 10. Większość z nas zadowala się 6 lub 7, dlatego mamy rozwody.  Ale Kevin jest 10 Chirona”. Choć w filmie nikt nie wypowiada takiego zdania wprost, można powiedzieć, że „Moonlight” jest jedną z piękniejszych kinowych opowieści o trwałości uczuć.

2000-2010
Debiutanci (2010)
Dobiegający 40-stki rysownik, Oliver (Ewan McGregor) wspomina niedawno zmarłego ojca (nagrodzony za tę rolę Oscarem Christopher Plummer), który dokonał coming outu po 70-tce. Oliver zakochuje się we francuskiej aktorce Annie (Mélanie Laurent) i choć czuje, że ta relacja to coś wyjątkowego, nie może pokonać własnego lęku, który każe mu zrezygnować z miłości w obawie przed porażką. Radą służy mu pies zmarłego ojca, Arthur: „Powiedz jej, że jeśli nie wydarzy się nic przełomowego, pochłonie nas mrok”. Pamiętajmy dziś o tych słowach.

Spragnieni miłości (2000)
Elektryzująca opowieść o emocjach, w której powściągliwi bohaterowie nie wymieniają ani jednego pocałunku. Hongkong, 1962 rok. Dwójka sąsiadów (świetni Tony Leung i Maggie Cheung) odkrywa, że ich małżonkowie romansują ze sobą. Zdradzeni nawiązują relację, spędzają ze sobą  coraz więcej czasu, szczerze rozmawiają. Jedno z nich mówi: „Uczucia rozwijają się niespodziewanie. Myślałem, że mam je pod kontrolą”.  Wong Kar-wai zamyka swoją opowieść w wysmakowanych, estetycznych kadrach, nie mówiąc za dużo, a raczej wprowadzając widza w duszną atmosferę rodzącej się niespełnionej miłości.

Lata 90.
Ostatnia dekada XX wieku to złoty okres komedii romantycznej. Wiedziałam, że będę miała trudność z wybraniem mojego ulubionego filmu (przecież w latach 90. powstały takie giganty jak „Bezsenność w Seattle”, „Francuski pocałunek” czy „Pretty Woman”), więc zdecydowałam się na ten, który budzi największy sentyment. „Masz wiadomość” Nory Ephron z głównymi rolami Meg Ryan i Toma Hanksa zapisało się złotymi zgłoskami w dziejach ekranowych opowieści o miłości. Dwójka zwaśnionych księgarzy spotyka się na słowne utarczki, by w końcu zawiesić konflikt i spędzać ze sobą czas na sympatycznych pogawędkach. W międzyczasie wymieniają ze sobą maile – z tym, że nie wiedzą, że piszą właśnie ze sobą.

Lata 80.
Wpływ księżyca (1987)
Loretta (w tej roli Cher, nagrodzona za występ Oscarem) zakochuje się w ekspresyjnym piekarzu (Nicholas Cage), bracie swojego ciapowatego narzeczonego. Jej włoska rodzina nakłania ją do założenia rodziny, choć matka (w tej roli Olympia Dukakis, również z Oscarem za tę kreację) przekonuje, że najlepiej wyjść za mężczyznę, którego się nie kocha. Cher waha się między głosem serca a rozsądku. Przekonują ją wizyta w operze, upojne chwile w mieszkaniu nad piekarnią i światło księżyca, które pozwala na wszystko spojrzeć z innej perspektywy.

Lata 70.
Grease (1978)
Kino wielokrotnie przekonywało, że amerykańskie liceum to dziwna przestrzeń, w której wszystko może się zdarzyć. W „Grease” high school to miejsce, gdzie John Travolta i Olivia Newton-John próbują wskrzesić swoją letnią miłość w warunkach szkolnych. Do tego wykonują takie przeboje jak „Summer Nights” czy „You’re The One That I Want”. Absolutny klasyk.

Lata 60.
Garsoniera (1960)
Baxter (świetny Jack Lemmon) to solidny pracownik biura, który tak poważnie traktuje swoją pracę, że nie potrafi odmówić niczego żadnemu ze swoich przełożonych. W efekcie jego mieszkanie staje się miejscem schadzek dla szefów i ich kochanek. Baxter musi wtedy znajdować sobie inne lokum. Sprawa komplikuje się, gdy jedną z zapraszanych do mieszkania dziewczyn jest panna Kubelik (Shirley MacLaine), do której Baxter czuje coś więcej...
W 1961 roku Oscar za najlepszy film, najlepszą reżyserię, scenografię, montaż i scenariusz oryginalny.

Lata 50.
Północ, północny zachód (1959)
Przyznaję, nie jest to standardowa historia o miłości, ale emocje odgrywają w filmie Alfreda Hitchcocka wielką rolę. Roger Thornhill (olśniewający jak zwykle Cary Grant) zostaje wplątany w aferę, w której wszyscy mają go za agenta służb specjalnych. Podczas prób rozwikłania tej sprawy, Thornhill poznaje Eve (Eva Marie Saint), która czasem mu pomaga, a czasem przeszkadza. Napięcie między nimi podczas sceny licytacji dzieł sztuki (w której nie zamieniają między sobą słowa, a porozumiewają się słowami skierowanymi do innych, albo gestami i spojrzeniami) można by kroić nożem.

Lata 40.
Casablanca (1942)
Chyba nie muszę tłumaczyć – absolutny gigant, obfitujący w teksty, które na stałe zapisały się nie tylko w historii kina, ale i w języku opisującym miłość. „Of all the gin joints in all the towns in all the world, she walks into mine” czy „We’ll always have Paris”. Nikt tak, jak Humphrey Bogart nie mówił o miłości.

Lata 30.
Ich noce (1934)
Sympatyczna i zabawna opowieść o sarkastycznym dziennikarzu (Clark Gable), który przyłącza się do uciekającej z domu córki milionera (Claudette Colbert) w nadziei na zdobycie dobrego materiału. Gdy lepiej poznają się podczas podróży do Nowego Jorku, zaczynają czuć do siebie coś więcej. Film osiągnął wielki sukces, a jego wpływ trudno ocenić: w jednej ze scen Gable zdejmuje koszulę i nie ma pod spodem popularnego wtedy podkoszulka. W ciągu dwóch kolejnych lat sprzedaż tej części garderoby znacząco spadła, rewolucjonizując kinową modę.

Joanna Barańska