Wygląda na to, że rośnie nam nowa mistrzyni filmowej ambiwalencji. Sara Colangelo, reżyserka nagrodzonej na festiwalu Sundance i w Toronto ,,Przedszkolanki”, zostawia widzowi niespotykanie szerokie pole do interpretacji, a Maggie Gyllenhaal - przestrzeń do wykreowania najbardziej złożonej, niejednoznacznej postaci w aktorskiej karierze.
,,Przedszkolankę” z typowym sundance’owym filmem równie wiele łączy, co dzieli. Stonowany i niespieszny, bliski zwyczajnego życia, jednocześnie niepokoi, drażni, emanując chłodem podobnym aurze głównej bohaterki - opiekuńczej i obowiązkowej, ale jednak nie wzbudzającej sympatii. Fabuła powstała na podstawie izraelskiego filmu o tym samym tytule. Tym, którzy go widzieli, pozostawiam ocenę stosunku jakości remake’u do oryginału; jako osobny film, ,,Przedszkolanka” prezentuje się doskonale, oprócz opowieści o przekraczaniu granic, serwując widzom rozważania na temat ambicji, niespełnienia oraz współczesnej rzeczywistości, osadzonej na filarach materializmu.
Tak przynajmniej postrzega ją Lisa Spinelli, na co dzień poświęcająca się edukacji przedszkolnej, a po godzinach usiłująca wykrzesać z siebie talent poetycki - niestety, z dość marnym skutkiem. Odkrywszy, że jeden z jej wychowanków tworzy nad wyraz dojrzałe wiersze, postanawia więc za wszelką cenę ochronić go przed złym światem, który, w jej przekonaniu, przemieli go i wypluje. Za każdym razem, gdy mały Jimmy wpada w dziwaczny trans, wyrzucając z siebie kolejne wersy, pani Spinelli chwyta za długopis i gorączkowo spisuje jego dzieła. Nauczycielka z misją - chciałoby się powiedzieć - problem w tym, że wkrótce Lisa ulegnie pokusie zaprezentowania twórczości Jimmy’ego jako własnej.
Siłą filmu Colangelo jest to, że każdy z bohaterów ma trochę racji. Zamiast, ich wzorem, rozstrzygać na zasadzie mojsza - twojsza, reżyserka postanawia skoncentrować się na osamotnieniu i frustracji, wynikającej z nieumiejętności zrozumienia cudzych postaw. Dla Lisy, miłośniczki sztuki i niespełnionej poetki, niezwiązane z intelektualnym rozwojem aspiracje jej własnych dzieci są równoznaczne z ich brakiem. Poziom jej niechęci wobec aktywności nastolatków w sieci wydaje się wręcz prześmiewczy, biorąc pod uwagę, że sama mogłaby stanowić sztandarowy przykład ofiary social mediów - niespełnionej, nieustannie marzącej o staniu się kimś innym. Reżyserka przekornie czyni oddaną analogowym formom przekazu, zapatrzoną w przeszłość Lisę figurą czasów, do których przedszkolanka żywi taką odrazę. Manifestuje się to zwłaszcza w momencie, gdy, wraz z wierszami, kradnie cudzą tożsamość.
Jednocześnie kategoryczność Lisy, jej przeświadczenie, że o talent Jimmy’ego warto walczyć za wszelką cenę, momentami wzbudza podziw. W zestawieniu z pragmatyczną postawą ojca chłopca, który zrobi wszystko, by Jimmy zdobył fach, zapewniający materialną stabilność, zarzuty, jakie bohaterka stawia światu mogłyby symbolizować lament współczesnej Ameryki, w której nawet wiedzę i umiejętności przelicza się na dolary (mam tu na myśli przede wszystkim niedawny uniwersytecki skandal łapówkowy na szeroką skalę, w którym brało udział wiele postaci ze świata show - biznesu), a koszty edukacji determinują wybór życiowej ścieżki.
,,Przedszkolanka” nie robilaby takiego wrażenia, gdyby nie brawurowa rola Maggie Gyllenhaal. Aktorka wydobywa ze swojej postaci wszystko co najlepsze i najgorsze, niezwykle przekonująco kreując bohaterkę wyjątkowo zwyczajną, pragnącą z okowów tej zwyczajności jak najszybciej się wydostać. Tym samym po raz kolejny udowadnia, że posiada ogromny warsztat, który wcześniej pokazała w pełnej krasie, występując w ,,Uczciwej kobiecie”. Na uwagę zasługuje również rola małego Parkera Sevaka, który przekonująco odgrywa rolę wycofanego, nieufnego geniusza.
Sara Colangelo nie oszczędza Lisy, ale wykazuje wobec niej ogromne pokłady empatii. Pozostawiając nas z ambiwalencją, którą wywołuje jej postępowanie, reżyserka wie, że niełatwo będzie poprzestać na skrótowych ocenach moralnych. Ilu z nas, jak Lisie, zabrakło talentu, by zrealizować marzenie - a ilu potrailłoby tak bronić cudzych zdolności?
Magdalena Narewska